Fotograficzne podsumowanie 2015 #2

Tak jak wspominałam w pierwszej części wpisu (zobacz tutaj) ten rok obfitował w podróże. Gdybyście się zapytali, która z nich najbardziej zapadła mi w pamięć, nie potrafiłabym odpowiedzieć. Każda była szczególna, każda na swój sposób mnie wzbogaciła.

Czytaj dalej „Fotograficzne podsumowanie 2015 #2”

Fotograficzne podsumowanie 2015 #1

Ten rok był dla mnie niezwykle łaskawy i intensywny pod względem podróży. Nie wrzucałam żadnych relacji, bo jakoś nie do końca przepadam za tą formą postów. Mam wrażenie, że tak wiele jest blogów podróżniczych, że Czytelnik z łatwością znajdzie interesujące go treści gdzie indziej.

Czytaj dalej „Fotograficzne podsumowanie 2015 #1”

Zwiedziłam, przeczytałam, obejrzałam

W miniony weekend boleśnie przekonałam się o nadchodzącym końcu jesieni. Pojechałam w nieodległe góry Pocono w nadziei na zatrzymanie w kadrze kolorowych, leśnych obrazów. Jak się okazało na miejscu, jesień już niemal całkiem odeszła. Pozostawiła drzewa bezbronne i ogołocone z liści. Zamiast czerwieni, żółci i ochry dominowały szarości i brunatna, przezierająca przez coraz rzadszą trawę, wilgotna gleba. Byłabym się głęboko zasmuciła i zawróciła na pięcie do domu, ale Hickory Run Park w którym urzędowałam zeszłej niedzieli okazał się jednocześnie doliną pełną drobnych strumyczków, malowniczych wodospadów, tam i ścieżek spacerowych. Więc zostałam i pooddychałam rześkim powietrzem.

Czytaj dalej „Zwiedziłam, przeczytałam, obejrzałam”

Raj utracony

zdjęcie promieni słonecznych widzianych przez palmę.

Jednym z najprzyjemniejszych wspomnień jakie wyniosłam z dzieciństwa jest buszowanie po grządkach w poszukiwaniu dorodnej marchewki i wspinanie się na niewysokie jabłonki mojego taty w poszukiwaniu dojrzałych owoców. To były najpyszniejsze jabłka jakie kiedykolwiek jadłam. Soczyste, kruche, czerwone jak ogień. Nie pamiętam odmiany, ale doskonale pamiętam ich słodko-winny smak. Latem zawsze szukam go na straganach i u sadowników sprzedających przy drodze. Działka moich rodziców była rajem. Choć nie rozumiałam tego, kiedy trzeba było pielić grządki.  Czytaj dalej „Raj utracony”

Słyszeć wszystkie dźwięki

Wiecie już, że lubię powroty do domu po swoich podróżach. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Oddech od codzienności pozwala jeszcze bardziej tę codzienność docenić. I dostrzec to, co do tej pory było niedostrzegalne.

Jedna z ulic w starej części Filadelfii (Society Hill) fot.  Thoughts Blender
Jedna z ulic w starej części Filadelfii (Society Hill)
fot. Thoughts Blender

Czytaj dalej „Słyszeć wszystkie dźwięki”

Wycinki # 3

Książki kupuję wiedziona instynktem. Węszę zapach farby drukarskiej i świeżo zapisanego papieru. Zawsze otwieram pierwszą stronę i zaczynam czytać. I gdy momentalnie wtapiam się w krajobraz nakreślonych słów, a emocje zaczynają buzować, już wiem, że znalazłam to, czego szukałam. Obietnicę niepowtarzalnej podróży.

 książki, pierwsza strona, czytanie Czytaj dalej „Wycinki # 3”

Jest dobrze

Trwoniłam ostatnie godziny długiego weekendu. Właśnie wróciłam z weekendowego wypadu do Nowego Jorku. Wszystko było dla mnie takie dobre. To miasto, które przygarnęło przybysza z Europy. Cudna, ciepła i lepka końcówka lata. Leżak na nabrzeżu Delaware River, co przyjął na siebie moje zmęczone ciało. Wiatr rozwiewający wilgotne powietrze. W tle muzyka.

tęsknota za przyjaciółmi

Czytaj dalej „Jest dobrze”

Efekt wow

rozczarowanie-widokami-nad-niagara

Bryza zwilża nam twarze. Gdzieś między konarami drzew dostrzegamy tęczę u podnóża wodospadu. Czujemy jego siłę. Chłoniemy widok. Żywioł jest dziki i nieokrzesany. Niagara uwodzi. Chcę tu zostać na zawsze.

Cóż, taka była moja, być może naiwna, wizja.

Tymczasem pierwsze co robię po przyjeździe, to rozbijam sobie kolano o stragan z pamiątkami Made in China.

wodospady Niagara wcale nie zachwycają
Niagara to nie tylko woda wszędzie. To także beton wszędzie.

Czytaj dalej „Efekt wow”