Bardzo łatwo dać się zwieść koncepcjom o chwytliwych i modnych nazwach. Minimalizm, slow fashion, slow life. Każdy słyszał te pojęcia i jest w stanie mniej więcej je zdefiniować. Mniej więcej.
Coming out

Bardzo łatwo dać się zwieść koncepcjom o chwytliwych i modnych nazwach. Minimalizm, slow fashion, slow life. Każdy słyszał te pojęcia i jest w stanie mniej więcej je zdefiniować. Mniej więcej.
Pod koniec zeszłego roku postanowiłam, że w pierwszym kwartale 2016 r. niczego nadprogramowego sobie nie kupię. Wypisałam zasady: żadnych nowych ciuchów, kosmetyków i dodatkowych gazet ponad wykupione wcześniej prenumeraty. Miałam też nie kupować książek dopóki nie przeczytam tych wszystkich, które już czekają na swoją kolej na półce. Zrobiłam adnotację, że jedynym odstępstwem od postanowienia może być zakup nowego szala, jeśli taki napotkam i ewentualnie porządny, skórzany pasek ze złotą sprzączką do przepasania talii.
Życie w sieci jest bujne i twórcze. Pobudza i rozwija. Cieszę się na każdy wpis od ulubionych blogerów zbierający masę ciekawych linków z których i ja mogę czerpać inspiracje. Lubię też samodzielnie selekcjonować linki specjalnie dla was.
Gdy w zeszłym roku usłyszałam o Share Weeku – inicjatywie Andrzeja z jestKultura.pl – mój blog raczkował. Niewiele wiedziałam o blogowaniu i tej całej blogerskiej społeczności. Mój zasięg był znikomy. Na stronie wisiało zaledwie kilka tekstów. Doszłam więc do wniosku, że nie mam nic do zaoferowania i odpuściłam. W tym roku, choć niewiele się zmieniło jeśli chodzi o moją pozycję w blogosferze i wiedzę nt. SEO, to jednak jestem bogatsza o znajomość kilku wartościowych blogów. Chcę się nimi podzielić. To przecież taka forma podziękowania za wszystkie teksty, które mam okazję czytać i zdjęcia, które mogę oglądać.
Możecie przeczytać ten post. Zignorować go. Zostawić na później. Przesłać znajomym. Dodać do ulubionych. Zgłosić do administratora. Przeczytać tylko pierwszy akapit. Możesz zrobić z nim co chcesz. Tylko najpierw się zastanów, co.