Dziś po dłuższej przerwie wracam na bloga, by wziąć udział w tegorocznej edycji Share Weeka.
Share Week 2016. Lubię, kiedy jest ciekawie.

Dziś po dłuższej przerwie wracam na bloga, by wziąć udział w tegorocznej edycji Share Weeka.
Gdy w zeszłym roku usłyszałam o Share Weeku – inicjatywie Andrzeja z jestKultura.pl – mój blog raczkował. Niewiele wiedziałam o blogowaniu i tej całej blogerskiej społeczności. Mój zasięg był znikomy. Na stronie wisiało zaledwie kilka tekstów. Doszłam więc do wniosku, że nie mam nic do zaoferowania i odpuściłam. W tym roku, choć niewiele się zmieniło jeśli chodzi o moją pozycję w blogosferze i wiedzę nt. SEO, to jednak jestem bogatsza o znajomość kilku wartościowych blogów. Chcę się nimi podzielić. To przecież taka forma podziękowania za wszystkie teksty, które mam okazję czytać i zdjęcia, które mogę oglądać.
Co jakiś czas dokonuję rewizji swoich poczynań, choć nie jest to działanie zamierzone. Nie mam ustawionego w kalendarzu przypomnienia, że oto dzisiaj mam siebie samą prześwietlić, ocenić, smagnąć rózgą obiektywizmu. Po prostu nagle, w środku dnia, gdzieś w drodze pomiędzy punktem A i B, spływa na mnie jakaś wątpliwość i nie daje spokoju. Muszę ją przetrawić, bo inaczej ona przetrawi mnie. Toczy się we mnie wewnętrzna wojenka. Chyba lubię ten stan.
Chciałabym nie mieć oporów. Bez mrugnięcia okiem mówić o banałach. Wdawać się w dyskusje z których nie wynika nic ponad to, że umiemy wydawać z siebie setki niewiele znaczących słów.