Bardzo łatwo dać się zwieść koncepcjom o chwytliwych i modnych nazwach. Minimalizm, slow fashion, slow life. Każdy słyszał te pojęcia i jest w stanie mniej więcej je zdefiniować. Mniej więcej.
Coming out

Bardzo łatwo dać się zwieść koncepcjom o chwytliwych i modnych nazwach. Minimalizm, slow fashion, slow life. Każdy słyszał te pojęcia i jest w stanie mniej więcej je zdefiniować. Mniej więcej.
Komu zieleń we wnętrzach kojarzy się z przywiędłymi paprotkami i zabójczymi jukami z liśćmi o bardzo ostrych krawędziach? Ręka do góry!
To już teraz. Zmienia się kod. Krokiem chwiejnym, niejako po omacku, wkraczam do grona trzydziestolatków.
Kinfolk rywalizuje z The Atlantic i New Yorkerem o miano ulubionego magazynu. W poprzednim tygodniu wrzuciłam krótki fragment jednego z wywiadów. Dzisiaj pora na Wycinki, do napisania których zainspirował mnie inny wywiad z tego samego numeru. Tym razem o przestrzeni w swoim domu. A konkretnie o tym, że nie wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.
Każdy z nas jest kreatywny na swój sposób.
Stoisz w pustym mieszkaniu. Wiesz, że przez długi czas będziesz w nim sama. Perspektywa wypełnienia sobą przestrzeni i czasu napawa cię ekscytacją. Nareszcie masz kilka chwil samotnego oddechu. Nareszcie zrobisz te wszystkie rzeczy, które odkładałaś na lepszy moment. Nadrobisz siebie.
Światła jupiterów zwrócone na mnie. Mobilizacja prostuje kręgosłup, wyostrza słuch, rozbudza koncentrację. 3, 2, 1. Rozpoczynam występ.
Bywam dla siebie niedobra. Stosuję przemoc. Czasami z buta zasunę sobie prosto w brzuch. Uderzę otwartą dłonią w policzek. Nie raz, nie dwa. Kilka razy albo kilkanaście. Zasłużyłam przecież. Mogłam być lepsza.
Jesteśmy leniwi względem siebie. Tak, wiem, pisałam to już, ale napiszę jeszcze raz. Odkładamy rzeczy na później. Na nieokreślone później. Budzi nas do działania dopiero przyparcie do muru. Pracę, której nie lubisz zmieniasz nie dlatego, że chcesz, tylko dlatego, że cię z niej zwolniono. Idziesz na terapię nie dlatego, że chcesz, tylko dlatego, że objawy somatyczne zaczęły już poważnie zagrażać twemu zdrowiu. Szukamy prostych rozwiązań. Takich, które wydają się być szybkie, łatwe i gwarantujące rezultaty. Dlatego z taką chęcią chłoniemy historie ludzi, którzy zdecydowali się na radykalny zwrot.
Znalazłam się w punkcie krytycznym. Nie starcza mi czasu na myślenie. A to najgorsze, co można samemu sobie zrobić.
Czytam sporo. Wiele tekstów zapada we mnie mocno, inne prześlizgują się jedynie po powierzchni mojej świadomości. Zdarzają się tygodnie, gdy czytać zapominam. Idea bezrefleksyjnego przeglądania stron internetowych o śmieciowej wartości wydaje się być wówczas bardziej kusząca. Nie trzeba wytężać umysłu.