Higiena związku powinna przewidywać dawkę samotności, tak jak witaminy przewiduje się w diecie. Dla wzmocnienia odporności. Dla długowieczności.
Codzienna dawka

Higiena związku powinna przewidywać dawkę samotności, tak jak witaminy przewiduje się w diecie. Dla wzmocnienia odporności. Dla długowieczności.
Wzięłam tę książkę z biblioteczki babci. Stała tam, niepozorna, ściśnięta gdzieś pomiędzy Krzyżakami a encyklikami Jana Pawła II. Miękka, szarawa okładka nieszczególnie rzucała się w oczy. Zupełnie inaczej niż współcześnie publikowane książki, które, ubrane w błyszczące i usztywnione oprawy, od progu księgarni krzyczą kup mnie (niezależnie od tego jaką mam zawartość)! A ta, rocznik 1986, stała sobie w swej skromności i wołała do mnie nazwiskiem autora: Melchior Wańkowicz. Gwarancja jakości.
Czasami nie lubię ludzi. Chciałabym, żeby zniknęli, nie istnieli wokół mnie. Nie przychodzili, nie dzwonili i nie pisali, że się o mnie martwią. Nie ma o co. Czasem potrzebuję odlecieć w samotność.
Jeśli zastanawiasz się jak to jest być na chwilę za granicą, to chodź, opowiem ci.
Czasem potrzebuję, by mi ktoś powiedział, że będzie dobrze. Wziął za rękę i powiedział po prostu, że wszystko się w końcu ułoży. W trudnych chwilach poszukuję tych słów naiwnej otuchy, niczym spragniony wody wędrowiec.
Nie mam porywającej osobowości. Pasuje do mnie określenie vanilla i nie uważam tego za potwarz. Niewiele było ekscesów w moim życiu, a te które się zdarzyły skrupulatnie wyryły się na ścianie wstydu mej pamięci. Nie przyciągam uwagi, nie krzyczę z tłumu. Przejdziesz i mnie nie zauważysz. Nigdy nie czułam się duszą towarzystwa. Owszem, mówię bez ogródek swoje zdanie, miewam rubaszne żarty, złośliwe komentarze, czasem rzucę bluzgiem. Jednak dopuszczonych do takiego poziomu poufałości ze mną jest niewielu. Rzadko daję się poznać od tej strony. Pisanie do was jest dla mnie wychodzeniem poza sferę komfortu, pewnego rodzaju walką z własnymi ograniczeniami.