Werdykt

Bywam dla siebie niedobra. Stosuję przemoc. Czasami z buta zasunę sobie prosto w brzuch. Uderzę otwartą dłonią w policzek. Nie raz, nie dwa. Kilka razy albo kilkanaście. Zasłużyłam przecież. Mogłam być lepsza.

przeciętność, zwyczajność, niezwykłość

Poniżam sama siebie. Potrafię być tak impulsywnie okrutna jak tylko samemu wobec siebie można być. Do granic świadomości. Do dławienia w gardle. Do zawrotów głowy. Wbijam szpile jadu w swój umysł. Rozpływa się on po moich komórkach, paraliżuje istotę szarą, obniżając tym samym zdolność do samoobrony. Czuję rytmiczne pulsowanie igieł wbijających się w moje myśli. Poddaję się słowom złym i bezlitosnym. Jakby za szybą, słyszę świszczące, niedobre kule myśli, które rozrywają spokój mojego dobrostanu. Po kilku chwilach kanonada ucicha, ale wiem, że wkrótce rozpocznie się znowu. I tak przez kolejne dni. Poddaję się. Wiem, że walczyć nie warto.

Wyspecjalizowałam się w pielęgnowaniu poczucia porażki. Jest świetną wymówką, by odseparować się od świata. W zaciszu kanapy kontemplować swoją życiową bezużyteczność. Dzielić rzeczywistość na czarne i białe. Na ludzi wspaniałych, inteligentnych, pomysłowych i mnie, tę jałową, zaoraną wyspę, której nie czeka nic więcej niż tylko banalna egzystencja.

Słowo przeciętna jest najgorszą obelgą. Nie lubię być jedną z wielu. Nie potrafię zaakceptować faktu, że wielokrotnie właśnie taka jestem. Pionkiem w szeregu innych, podobnych pionków. I że jeszcze niejednokrotnie pionkiem będę. Nie dociera do mnie, że bycie przeciętnym to coś normalnego, naturalnego, zwykłego. Że nie należy się za to karcić. Nawet pisząc te słowa, czytam je kilka razy, by sprawdzić czy przypadkiem nie pomyliłam się w artykułowaniu swojej opinii. Bo jak to, przeciętność to nie jest przezroczystość? Przeciętność nie jest be?

Potrafię pławić się w swym okrucieństwie przez kilka długich dni. Trawię wtedy wszystkie zarzuty względem samej siebie. Mogłaś inaczej. Mogłaś lepiej. Mogłaś przewidzieć. Mogłaś pomyśleć. Mogłaś zaplanować. Mogłaś być inna. Wysłuchuję ich cierpliwie, niczym doświadczony sędzia najbardziej pokręconych zeznań. I wydaję w końcu werdykt:

Stop.

Jestem najlepszą wersją siebie. Jedyną kiedykolwiek istniejącą. To czyni mnie postacią unikalną. To czyni mnie nieprzeciętną.

photo via unsplash.com

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s