Sapere aude!

W zasadzie nie wiem od czego zaczęła się ta indoktrynacja. W którym momencie uwierzyłam, że TO jest właśnie cel życia. Nie wiem jak długo byłam pod wpływem tych wszystkich porad, zasad postępowania, zakazów i nakazów. Jednak otrząsnęłam się. Wcale już nie chcę być szczęśliwa. A w zasadzie, nie chcę musieć być szczęśliwą.

poszukiwanie szczęścia na siłę
Just the way you are

Uczymy się świata poprzez słuchanie innych i obserwację. Niestety, czasem brakuje nam krytycznego podejścia do tego, co się nam mówi. Pozwalamy ponieść się czyjejś wizji życia, bezrefleksyjnie przyjmując ją za własną. Próbujemy wpasować się w jej ramy, choć coś nas uwiera, coś nie wychodzi tak jak wynika z przepisu. Uśmiechamy się do otoczenie, choć wewnętrznie jesteśmy rozdygotani. Zaklinamy rzeczywistość, przecież trzeba być szczęśliwym. Szczęście to cel w życiu. Tak mówią.

Łatwo winić za to kolorowe magazyny. Oskarżycielskim palcem wskazywać na lansowaną zewsząd wizję sukcesu i spełnienia. Ogłuszają nas gotowe rozwiązania na to, jak być szczęśliwym i nikt już właściwie nie stawia pytania: Dlaczego? Cel ten stał się w zasadzie niepodważalny, bezdyskusyjny. Zrósł się z nami od młodości tak bardzo, że przestaliśmy zauważać przymus, który wnosi ze sobą. Nie jesteśmy czujni wobec tego, co nam się mówi. Zatraciliśmy się w owczym pędzie. Biegniemy z innymi w tym samym kierunku. Nie dociera do nas nawet, że mamy tak dużą dowolność w wyborze.

Szczęście jako cel życia stało się marnym substytutem dla refleksji nad własnymi potrzebami i oczekiwaniami. Łatwo jest przecież przyjmować gotowe rozwiązania. Trudniej wykuwać własne ścieżki, choć niby jesteśmy kowalami własnego losu. Załatwiamy życie na odwal, jak przeleżałą sprawę w urzędzie skarbowym. Nie dbamy o to, co jest nam niezbędne do prawdziwie dobrej egzystencji. Nie poświęcamy sobie, swoim przemyśleniom i swoim potrzebom wystarczająco dużo uwagi, by te mogły wybić się na niepodległość, zawładnąć naszym ośrodkiem decyzyjnym, zmienić utarte tory naszych przyzwyczajeń i postępowania. A później znowu idziemy na ławiznę. Za naszą frustrację i niepowodzenia winimy innych – ten cały, niedobry świat, że nam wmawia różne rzeczy. Dajemy się podejść. Jesteśmy łatwym celem.

Nie musisz dążyć do bycia szczęśliwym, by mieć udane życie. Nic nie musisz. Pamiętasz?

Szczęście to tak naprawdę efekt uboczny. Powstaje na marginesie naszych działań. Jest sumą wszystkich naszych codziennych wyborów. Tego czy idziesz na spotkanie mimo, że nie masz ochoty. Tego, czy decydujesz się na zabranie głosu w dyskusji, gdy nikt nie czeka na twoje zdanie. Tego, czy decydujesz się doprowadzić trudne sprawy do końca. Szczęście to kwestia odwagi do bycia spójnym z sobą samym.

Kiedy zaczynałam pisać ten tekst, przyszło mi do głowy takie zdanie: dąż do jakości w życiu, a nie do bycia szczęśliwym. Miało być ono myślą przewodnią, ale teraz nie widzę na nie miejsca w tym wpisie. Nie chcę wam narzucać swojej wizji. Nie chcę stawiać się w pozycji wyroczni decydującej o tym co jest dla was lepsze lub gorsze. Chociaż piszę o wewnętrznej spójności jako nadrzędnej wartości to nie sposób w zachęcaniu was do samodzielnego myślenia nie nawoływać do anarchii. Chodźcie własnymi ścieżkami. Bądźcie tropicielami rzeczy dla was ważnych. Kontestujcie wszystko. Pytajcie Dlaczego? z wytrwałością dziecka. Buntujcie się przeciwko wszystkiemu, co czujecie, że was ogłupia.

Sapere aude! jak pisał Horacy. No właśnie. Miejcie odwagę posługiwać się własną mądrością.

2 myśli na temat “Sapere aude!

  1. Mi się wydaje, że jeśli myślimy nad własnymi potrzebami i staramy się je realizować to właśnie sprawia, że odczuwamy satysfakcję i szczęście. U niektórych osób faktycznie sprawdzą się gotowe rozwiązania, np. idź pobiegaj (dla tych, którzy lubią sport będzie jak znalazł). Każdy powinien przeżywać swoje życie w sposób jaki mu odpowiada, nie ma gotowych rozwiązań. Według mnie każdy dąży do szczęścia. Jasne, że jest grupa ludzi, która np. remontuje dom, żeby pokazać się sąsiadom. Ale jeśli remontujemy dom, żeby czuć się w nim lepiej, czy nie dążymy do szczęścia?

    Polubienie

    1. Chociaż nie lubię określenia „dążyć do szczęścia” to zgadzam się, że wszystko co robimy, a co wynika z naszych głębokich potrzeb prowadzi nas do satysfakcji, spełnienia i, niech będzie, szczęścia.
      Boję się tylko, że wiele osób samodzielnie o sobie myśleć już nie potrafi. Zresztą to trudne jest kiedy zewsząd podsuwane są gotowe rozwiązania.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s