Projekt szczęście

Znajdowanie radości w codzienności. Tekst o tym, że drobne sprawy codziennie są źródłem szczęścia

Kto śledzi mnie na Instagramie ten zapewne wie, że z początkiem czerwca wystartowałam z wyzwaniem 100 happy days. Wyzwanie polega na tym, by przez 100 dni dokumentować codziennie to, co sprawia nam radość.

Jestem na początku drogi, przede mną jeszcze 90 postów, ale już teraz mogę powiedzieć, że to jest bardzo fajne doświadczenie. Tak, cały czas czai się we mnie obawa, że nie doprowadzę tego projektu do końca, że o nim zapomnę, przeoczę, nie wywiążę się. Ale też widzę ile frajdy mi sprawia wyszukiwanie tych radostek i dzielenie się nimi z wami. To buduje moją pewność w sukces i doprowadzenie wyzwania do końca.

Te kilka dni upewniły mnie w przekonaniu, że tę codzienność od poniedziałku do piątku, od piątku do niedzieli, warto uważnie obserwować i doceniać. Każdego dnia wydarza się coś pozornie przyziemnego, zwyczajnego, co jednak warto odnotować w myślach, na chwilę się nad tym zatrzymać. I to wcale nie muszą być rzeczy znaczące.

Wczoraj dowiedziałam się, że została mi przydzielona w firmie nowa rola, którą bardzo chciałam dostać. Cieszy mnie to oczywiście, w końcu to jakiś tam krok do przodu w mojej karierze. Ale gdy planowałam post w ramach wyzwania 100 happy days stwierdziłam, że w tym dniu najwięcej czystej, dziecięcej radości sprawiło mi to, że, tak po prostu, założyłam do pracy moje ulubione niebieskie lakierki i że jakaś zupełnie nieznajoma dziewczyna je skomplementowała. Bo to było bardzo miłe, naturalne i niezobowiązujące – ulubione buty na nogach i przyjacielskie komplementy od uśmiechniętych ludzi.

Tak sobie myślę, że czerpanie radości z codzienności nie polega tylko na tym by tę radość sobie zorganizować w postaci kolacji przy świecach, wyjścia do kina czy spotkania z przyjaciółmi. Częścią tej sztuki jest umiejętność dostrzeżenia radości w tym wszystkim, co nas na co dzień spotyka, w tych drobnych przebłyskach spontanicznej, niezaplanowanej, pozytywnej energii. I w zwyczajności (z mojej ulubionej białej koszulki zeszły tłuste plamy!). Obserwuję blogosferę, obserwuję swoich znajomych, obserwuję też siebie, i widzę, że o tym zapominamy.

O wiele łatwiej jest dostrzec, że radością jest to, gdy siedzimy z przyjaciółmi w knajpce i śmiejemy się i pijemy wino. Hasztag slowlife. Wyłuskanie mikromomentów ze zwykłego dnia jest trudniejsze, bo zwyczajnie uciekają one z pola widzenia. Jeśli ich uważnie i aktywnie nie poszukujemy, migają nam przed oczami niezauważone.

Łatwo mówić o radości siedząc na tarasie z kubkiem herbaty w ciepły, leniwy wieczór. Trudniej natomiast z determinacją szukać w ciągu dnia tych kilku pociesznych chwil, tych migawek codzienności, tych minidowodów na to, że życie bywa znośne*. Ale to jest do zrobienia. Wystarczy sobie postawić za cel, by codziennie wieczorem podsumować to, co się wydarzyło z nastawieniem na poszukiwanie tych drobnych zdarzeń, które wywołały uśmiech, wprawiły w dobry humor. Projekt 100 happy days jest dla mnie motywacją do tych poszukiwań. Mam nadzieję, że za trzy miesiące to wyszukiwanie stanie się moim nawykiem.

A jeśli nie zdołacie niczego pozytywnego znaleźć? Pamiętajcie, że dzień się jeszcze nie skończył. Jeszcze macie szansę.

Dawno temu zapisałam sobie w notesie taki cytat, niestety bez źródła. Positivity is a choice. The happiness of your life depends on quality of your choices.

Chcę wierzyć, że pozytywne myślenie, to mój wybór już na zawsze. Tak jak w jednym z poprzednich wpisów tak i teraz proszę was – trzymajcie za mnie kciuki!

*cytat z Wisławy Szymborskiej

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s