Dobre lenistwo

lenistwo, mogłabym, ambicja

Wdech, wydech, wdech. Wyciągam się wygodnie na kanapie. Oddech zaczyna miarowo falować. Powieki trzymam lekko przymknięte, a pod łopatkami miękko układa się kanapa z Ikei. Odpoczynek.

lenistwo, mogłabym, ambicja

Czuję, jak zmęczenie odpuszcza. Coraz słabiej przygniata mi piersi. Coraz mniej boleśnie paraliżuje krtań i napina uda. Jeszcze chwila, chcę tu zostać. Najlepiej na całą wieczność. Chwytam się tej myśli. To przecież świetny pomysł! Ale po krótkiej chwili zaczynam słyszeć głosy w mej głowie…

O tym, że mogłabym w końcu pójść na jogę także w tygodniu. Allison zawsze mnie wita z taką radością. A ja później, choć wymęczona przez vinyasę, z uśmiechem na ustach zwijam swoją matę po zakończonych zajęciach. Chciałabym częściej bywać w tym studio. Przy jednej sesji w tygodniu raczej nie zrobię w przyszłym roku wymarzonego skorpiona.

Przypomina mi się też, że chciałam napisać kolejny post. Taki świetny temat krążył mi po głowie cały dzień. Przecież chcę pisać częściej. Lubię ten stan nerwowej ekscytacji, gdy palce śmigają po klawiaturze, aż do bólu nadgarstków. To taki miły ból. Twórczy. A ja przecież kocham tworzyć. Dobrze by było, gdybym dzisiaj chociaż zajrzała do notatek, zapisała pierwsze zdanie, przemyślała strukturę, cokolwiek.

No i moje ćwiczenia z angielskiej wymowy. Nie robiłam ich od dwóch dni. A miałam w tym tygodniu przećwiczyć długie samogłoski i wymowę –ing. No i czytanie na głos. Trzeba znaleźć nowy tekst, bo tamten był zbyt prosty. Potrzebuję czegoś bardziej wymagającego. Z tymi wszystkimi słowami takimi jak conspicuous, acquiantance, fairly and pharmaceutical.

Muszę też w końcu rozpocząć profesjonalną naukę fotografii. Kurs National Geographic opłacony i zachowany na dysku, ale siedzi tam nieodtworzony. Podręcznik z ćwiczeniami leży wyrzutem sumienia na stoliku kawowym. A chciałam się przecież nauczyć choćby podstaw do czasu naszego wyjazdu do Arizony. Zostały mi raptem 3 tygodnie. Mogłabym chociaż do niego zajrzeć…

Chciałabym umieć zastygnąć na tej kanapie, bezczelnie przeleżeć na niej cały wieczór. Niewzruszona kurzem na parapecie. Zupełnie obojętna wobec obiadu z mrożonki. Tymczasem bywam największym wrogiem własnego świętego spokoju. Pozwalam zawładnąć sobą tym wszystkim wyrzutom sumienia. Tym wszystkim pragnieniom, które karmią moją ambicję i jednocześnie sprawiają, że każda chwila bezmyślnego leżenia jest chwilą zmarnowanej szansy.

Dzisiaj się zbuntowałam. Wszystko jest kwestią wyboru, wiesz? Mogłabym zrobić tak wiele. Nieco bardziej rozwinąć skrzydła, przybliżyć się do swoich celów. Postawić kolejny z tych małych kroczków, które prowadzą do spełnienia marzeń i zaspokojenia ambicji. Tak, mogę to zrobić. Lubię się rozwijać.

Ale akurat dzisiaj zupełnie nic mi się nie chce.

I to jest jak najbardziej w porządku.

photo: picjumbo.com

6 myśli na temat “Dobre lenistwo

  1. Też tak wczoraj miałam, więc dobrze Cię rozumiem. Taka niemoc wobec własnych marzeń, planów, ambicji… Wymyślanie argumentów typu „nie mam czasu” – bzdura! Czas jest, tylko trwoniony na inne, często bezowocne rzeczy. Takie chwilowe lenistwo, mimo że wydawać by się mogło – bezproduktywne, to dobry moment na złapanie oddechu i sił na potem. Miłego lenistwa i jeszcze milszego działania później! 😉

    Polubienie

  2. Tak to jest jak najbardziej wporządku. Ambicja dziś może przejść małą głodówkę, na pewno nie ucierpi. A ty urośniesz w siłę po odpoczynku.
    Cóż to za kurs z National Geographic? Zdradź więcej, zainteresowałaś mnie. 🙂

    Polubienie

  3. A ja właśnie sobie pomarudziłam na blogu jak to się nudzę i jak mam o to do siebie pretensje. A później pomyślałam, że nic w tym złego – nudzić się. Lenić. Nie umiem sobie radzić z wolnym czasem, ale się uczę. Od nowa. Bo przecież jako dziecko nie miałam z tym najmniejszego problemu.

    Polubienie

Dodaj komentarz