Wycinki #2

Dziś w wycinkach cytaty z autobiografii pewnej damy, które ukazały się we wrześniowym wydaniu amerykańskiego Vogue.

definicja kobiecości
„Narodziny Wenus” Sandro Botticellego. Wspaniałe studium kobiecości. Choćby dla tego obrazu warto odwiedzić Galerię Uffizi we Florencji.

Gdy zabierałam się za czytanie tego materiału w Vogue, podejście miałam dość ironiczne. Ot, kolejna kobieta sukcesu będzie opowiadać jak ciężko pracowała na to, by zaistnieć w świecie mody. Już po kilku zdaniach nieco spokorniałam. I zaczęłam się zastanawiać.

Bardzo często świat mody postrzegamy przez pryzmat stereotypów zbudowanych na podstawie obserwacji ekscentryków pokroju Lagerfelda czy Galliano. Patrzymy na twarz Donatelli Versace i stwierdzamy, że podobny jest do niej, znaczy nie ma w nim nic prawdziwego. Tylko botoks.

Nie twierdzę, że jest całkowicie inaczej. Gdy słyszę o imprezie z okazji urodzin kotki Choupette, to stwierdzam, że kogoś tu już mocno powaliło. Jednak to przecież bardzo różnorodny światek. Podobnie jak w zwyczajnym świecie t-shirtów za 15 złotych, zdarzają się i popierdoleńcy, i ludzie wartościowi.

Do tej drugiej kategorii zaliczam panią Diane von Furstenberg. Vogue opublikował fragmenty jej autobiografii we wrześniowym numerze, a to coś znaczy. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie jest to historia o wielkich sukcesach, projektowaniu strojów i całym tym blichtrze pokazów i afterparty. Jest to opowieść o sile kobiecości, choć nie rozumianej wcale jako uroda, piękno fizyczne czy seksapil.

Chodzi tu o mądrość kobiety w kierowaniu swoim życiem, o świadomość sprawczości swoich działań. O umiejętność dokonywania wyborów i odwagę płynięcia pod prąd, gdy trzeba. O zdolność do aakceptowania zmian, które niesie ze sobą życie, w tym o pogodzenie się ze starzeniem. Zwłaszcza to ostatnie nie jest typowe dla świata mody, gdzie każdy próbuje zaklinać czas jadem kiełbasianym.

„Things got better when I hit 50. I went back to work, creating new studio environment and repositioning my brand. I was again the woman I wanted to be… engaged and engaging (…) I embraced my age and my life. It was the beginning of the age of fullfilment, which continues today (…)

I’m grateful I never thought of myself as beautiful when I was young. We all fade somewhat as time goes on. Women who rely only on their beauty can feel invisible later in life. It’s sad, for I feel in the latter part of your life you should feel fulfilled, not defeated.”

Tekst ilustruje zdjęcie DvF zrobione przez Chucka Close’a. Nie ma na nim makijażu, widać każdą zmarszczkę. Jak sama przyznaje, zrobione zostało kilka tygodni po poważnym wypadku, gdy na twarzy jego skutki były jeszcze dostrzegalne. A mimo wszystko mówi o tym zdjęciu „I liked it because it was really.”

Niejedna z nas powinna uczyć się od niej podejścia do swojej kobiecości.

photo: Wikipedia

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s