Wiek graniczny

Właśnie skończyłam 29 lat. Bum. Za rok przekroczę, rzekomo magiczną, trzydziestkę. Znów będę w tej dziwnej sytuacji, gdy zaliczać mnie będą do starszej grupy wiekowej, podczas gdy ja mentalnie znajdować się będę jeszcze poza nią. Przechodziłam przez to przy dwudziestce. Dopiero gdzieś w okolicy 25. urodzin zorientowałam się, że zaliczam się do grona dwudziestolatków. Do tej grupy młodych bogów, co podobno mogą wszystko.

trzydziestka, urodziny, wiek
Happy Birthday to me

Dość szybko się zresztą z tej listy wypisałam. Na własne życzenie ograniczyłam swoją niezależność zakładając obrączkę na palec, a kredyt hipoteczny skutecznie przekreślił wszelkie szaleństwa i, że tak powiem, budżetową nieroztropność. I jak teraz o tym piszę, to dochodzę do wniosku, że z praktycznego punktu widzenia jestem całkiem nieźle przygotowana do swojej trzydziestki. Stabilizacja rodzinna, zawodowa i mieszkaniowa. Wszystko się zgadza.

Tyle, że wciąż buzuje we mnie ta sama, wspaniała moim zdaniem, chwiejność decyzyjna i emocjonalna. Wciąż ta sama niechęć do obstawania przy raz podjętych decyzjach. Ta sama ciekawość życia, która podpowiada, że gdzie indziej na pewno jest lepiej. Lubię tę niegotowość do ponoszenia konsekwencji swoich czynów. Nadal tkwi we mnie ten sam infantylizm, w sklepie wciskający w ręce poduszkę w kształcie chmurki, zamiast tej z czterema rogami.

Wiek metrykalny niewiele ma wspólnego z tym na który sama siebie oceniam. Zresztą, czy ma on aż tak duże znaczenie? Przekraczając trzydziestkę być może zacznę stosować nieco agresywniejszy krem przeciwzmarszczkowy. Być może będę musiała więcej ćwiczyć, by spalić tyle samo kalorii, co w wieku dwudziestu kilku lat po przebiegnięciu jednego kilometra. Ale w głębi duszy pozostanę tym nieporadnym, radosnym, emocjonalnie rozchwianym ludzikiem. Tym, który wciąż bardziej patrzy w przyszłość, niż w przeszłość. Tym, który nie znosi konwenansów i ustawia się okoniem na hasło powinnaś.

Nikt mi nie wmówi, że trzydziestka to wiek graniczny. Nikt mi nie wmówi powinności, zasad i tego, co wypada lub nie. Jestem na to, nomen omen, za duża. Za późno, by wtłaczać mnie w jakieś ramy. Zbyt późno, by oczekiwać, że będę powielać schemat. Już bardziej dorosła nie będę. Nie chcę być.

Lubię swoją neurotyczną naturę. Przyjmuję z dobrodziejstwem inwentarza wypływający z niej egocentryzm, introwertyzm i paniczny strach przed zmianami. Nauczyłam się z nimi żyć.

Lubię nie dosięgać do poprzeczki, którą stawiam sobie coraz wyżej. I choć czasem liżę rany powstałe z nadmiaru ambicji, myślę, że to znacznie lepsze niż spokojne bujanie się na drążku własnych oczekiwań.

Lubię o sobie myśleć, że jestem lepsza. Coraz lepsza. Że zaszłam już daleko, że mogę jeszcze więcej. Zdarza się, że rozbiję sobie głowę o mur i że ten mur zmienia trajektorię mego lotu, ale to wciąż jest przecież lot przed siebie.

Tak sobie myślę, że akceptacja nie jest aż tak wielkim wyzwaniem, jeśli sam jesteś dla siebie punktem odniesienia.

photo od: jestrudo.pl

12 myśli na temat “Wiek graniczny

    1. Dokładnie! Wszelkie ograniczenia wynikają z przekonań, stereotypów, modelu, w jakim zostaliśmy wychowani. Uważam, ze są także rezultatem wyboru tego, z kim sie przyjaźnimy i kogo uznajemy za autorytet. Wiele czynników do ogarnięcia 🙂 uważam się za szczęściarę, bo udaje mi sie je mniej więcej nad nimi zapanować.

      Polubienie

  1. W sobotę kończę trzydzieści. Na słowo trzydzieści czuję za sobą skandowanie UuuuuUuuu…
    Granica? Nie. Chyba nie. Chyba świat się nie zawali i nic na mnie nie zstąpi. Będę nadal 30 letnią panną w wieloletnim wolnym związku. Nadal nie poddam się tykaniu zegara biologicznego i nie zmienię poglądów z powodu liczby.

    Wszystkiego dobrego!
    Rozwijaj się!

    Ps. Mówią, że nie wyglądam na 30. W to mi graj! 😉

    Magdalena.

    Polubienie

  2. Czytam od dawna Twój blog. Dziś zabiorę głos bo właśnie skończyłam trzydziechę. Dla mnie te urodziny zamknęły etap walki o: 1. pozycję w pracy, ponieważ już nie muszę udowadniać wszystkim, że jestem dobra w tym co robię. Mam swój staż pracy, stabilną pozycję 2. Wykształcenie -etap studiów i koniecznych form doszkalających jest za mną 3. Swoje mieszkanie – miałam czas żeby ma nie zapracować. 4. Nie tyle walki co starania się i planowania bobasa. Nasz szkrab urodził się półtora roku temu. Dla mnie lata między 20 a 30 nastawione były na szeroko pojęte gromadzenie. Natomiast teraz mam poczucie, że mogę się rozpieszczać. Mogę rozwijać pasje, wzbogacać się bardziej wewnętrznie. NIe muszę już niczego nikomu udowadniać.

    Polubienie

    1. Pieknie! To bardzo fajne podejście. Tak sobie myśle, ze po części prawdziwe rownież dla mnie. Choć nadal w wiekszej mierze jestem na etapie gromadzenia, to po coraz cześciej skupiam sie na rozpieszczaniu 🙂 zobaczymy jak bedzie za rok 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz