Kreator

Co jakiś czas dokonuję rewizji swoich poczynań, choć nie jest to działanie zamierzone. Nie mam ustawionego w kalendarzu przypomnienia, że oto dzisiaj mam siebie samą prześwietlić, ocenić, smagnąć rózgą obiektywizmu. Po prostu nagle, w środku dnia, gdzieś w drodze pomiędzy punktem A i B, spływa na mnie jakaś wątpliwość i nie daje spokoju. Muszę ją przetrawić, bo inaczej ona przetrawi mnie. Toczy się we mnie wewnętrzna wojenka. Chyba lubię ten stan.

 kreatywność, blogowanie, pisanie

 

Ostatnio milczałam. Niemal miesiąc (!) nie opublikowałam żadnego wpisu. Za każdym razem, gdy zaglądałam na bloga lub stronę na FB ogarniała mnie niemoc. Czułam przymus pisania, bo nie chciałam Was zawieść. Ale jednocześnie wszystko, co przychodziło mi do głowy, wszystkie myśli, które kotłowały się w niej, wydawały mi się tak bardzo wtórne do tego, co już ktoś za mnie napisał. Wielu blogerów ubiera za mnie moje przemyślenia w słowa.

Jednocześnie myślę sobie, że coraz więcej jest wytwórców, a coraz mniej prawdziwych kreatorów dobrej treści. Coraz lepiej potrafimy składać słowa w piękne, krągłe zdania. Oddać poprzez nie nastrój, wzbudzić emocje, wywołać reakcję. Uczymy się rzemiosła. Ale w tych zręcznie zbudowanych frazach coraz mniej jest znaczenia, coraz mniej ważnego przekazu, świeżości, nowego spojrzenia. Pobudzamy struny wciąż tych samych emocji, prowokujemy boleśnie przewidywalną reakcję. Kręcimy się wokół bezpiecznych tematów, serwujemy kolejną odsłonę sprawdzonej historii, szukając w tym potwierdzenia swojego literackiego talentu.

Bywam zmęczona czytaniem po raz enty tej samej historii, opowiedzianej co prawda innymi słowami, ale z niezmiennie przewidywalną puentą. Nie chcę tworzyć kalek u siebie. Nie chcę powielać treści, które już ktoś za mnie napisał. Bo i po co? Jaką wartość dodaną mają takie teksty? Nie otwierają żadnej nowej drogi, nie rozszerzają pola dyskusji. I dopiero teraz w pełni rozumiem, co miała na myśli Tattwa, gdy kilka tygodni temu pisała: Nie jest sztuką dryfować na fali zainteresowania, ale wzburzać tę falę na spokojnej tafli i patrzeć, jak inni mniej lub bardziej skutecznie próbują na nią wskoczyć.

Nie chcę jedynie wytwarzać treści. Chcę ją kreować, chcę być burzycielem fal. Przez ostatni miesiąc w głowie świdrowała mi wątpliwość czy to, co piszę i jak jest wystarczająco świeże. Czy nie jest odtwórcze. Mimo tego wewnętrznego sporu, nadal nie mam pewności czy wiem, co znaczy dla mnie dobry tekst własny. Nie doszłam do zbyt wielu wniosków. Wciąż mam więcej pytań i wątpliwości niż odpowiedzi.

Szukam swojej tożsamości literackiej, szukam poczucia sensu. Nadal jestem bardziej rzemieślnikiem niż kreatorem. Umiem składać zdania. A chciałabym bardzo tworzyć także treść.

foto via: unsplash.com

8 myśli na temat “Kreator

  1. U mnie sprawdza się pisanie na zapas. Poza tym mam okresy: dwa tygodnie kompletnej niemocy, pomysłów kotłujących się pod czaszką i niemogących skonkretyzować się w jakiś sensowny układ słów… A potem nagle piszę 10 tekstów. Inna rzecz, na ile to są dobre teksty 🙂 No i ciekawe, czy moje okresy mają coś wspólnego z cyklem miesięcznym. Znaczy księżycowym, oczywiście. 😉

    Polubienie

    1. Nie do konca chodzi mi o ilosc pisania i o samą wenę. Nawet nie o pomysl na wpis. Tych mam nadzwyczaj dużo, tylko ze wiekszosc z nich nie przechodzi przez sito selekcji. Wiele z tego, co mi przychodzi do glowy, zostalo juz gdzie indziej zapisane i nie widze sensu powielac tego na swoim blogu. To wlasnie potrzeba poczucia sensu najbardziej determinuje to, o czym chce napisac. Nie potrzeba mi wielu wpisow na blogu czy robienia na zapas, potrzeba mi sensu w tych wpisach, ktore tworze 🙂

      Polubienie

  2. Alez Ty wlasnie prowokujesz do myslenia! Zgadzam sie z tym, co napisalas – ze wszyscy pisza, a coraz mniej w tym tresci. Wszedzie. Ale przez ostatnich kilka tygodni zagladalam tu po kilka razy dziennie w nadziei, ze bedzie nowy post wlasnie dlatego, ze cenie sobie Twoje pisanie. Zycze Ci jednak, abys znalazla to, czego szukasz, swoja wlasna sciezke.
    Magicznych Swiat!

    Polubienie

  3. Przestań pisać dla kogoś, a zacznij pisać dla siebie.
    A i na siłę chyba nie można napisać czegoś świeżego/kreatywnego.
    I gwarantuję Ci, że to co piszesz jest dobre.

    Jakbyś chciała to możesz coś napisać o Stanach.. Mnie zawsze ciekawił ten kraj i jego mieszanka (tv robi papkę z mózgu). Z checią zobaczyłbym San Francisco, NY, pojeździł drogami Teksasu:) Czasami piszesz o tym miejscu, a mogłabyś trochę więcej nawiązywać do tych ‚wybryków natury’ po drugiej stronie oceanu;)

    Polubienie

    1. Kamil, piszę wyłącznie dla przyjemności i wiem, że to ja powinnam być dla siebie głównym punktem odniesienia. Ale jest jeszcze coś takiego jak odpowiedzialność blogera za słowa i szacunek dla czasu Czytelnika. „Pisanie dla siebie” jest nieco samolubne i zamyka piszącego w ramach jego przyzwyczajeń. Ja chcę wychodzić poza swoją strefę komfortu i dawać Czytelnikowi świeże spojrzenie 🙂

      A o Stanach postaram się coś napisać, choć pisanie o tym kraju nigdy nie było celem tego bloga. Ale dla Ciebie wszystko 🙂

      Polubienie

  4. Odpowiedzialność i szacunek jak najbardziej. Tylko co jakiś czas obserwuje ludzi, którzy tak się skupiają na czytelniku, że zapominają o sobie i piszą pod kogoś.
    Bloger musi być samolubem!:) Nie wychodź poza swoją strefę komfortu, bo tam jest na pewno niewygodnie;) Lepiej poszerz tą strefę:)

    A o Stanach nie musisz pisać, ale fajnie by było poczytać coś od kogoś kto tam postawił swoją stopę na dłużej i przede wszystkim wie co się robi ze słowami:)

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Thoughts Blender Anuluj pisanie odpowiedzi