Chcę się delektować drogą.

droga-do-spełnienia-nie-wiedzie-przez-wyścig-szczurow

Wraz ze zdobyciem tytułu mgr wystartowałam równiutko z innymi po sukcesy, po splendor, po karierę. Tyle, że popełniłam falstart. A w końcu stwierdziłam, że nie muszę tak biegać. Wolę własne tempo.

poszukiwanie swojej ścieżki zawodowej
Uczy się nas, że czas ucieka. Próbujemy nadgonić, tylko, że często biegniemy nie za tym, czego naprawdę chcemy.

Byłam zakodowana. W trakcie studiów bardzo chciałam osiągnąć sukces. Zakładałam, że moja ponadprzeciętna ambicja i pracowitość zaprocentują i około 30 – tki będę spełnioną kobietą. Byłam tak zajęta wyobrażaniem sobie tej błyskotliwej kariery, że przeoczyłam pewien istotny fakt. Nie potrafiłam zdefiniować tego, co chcę w życiu robić. Kalkulowałam co się bardziej opłaca, gdzie są większe szanse, co jest bardziej oryginalne i niesztamptowe, a ignorowałam podszepty swojej intuicji.

Myślałam, zgodnie ze schematem, że sukces zawodowy równa się poczuciu spełnienia. Tym bardziej stresował mnie wybór ścieżki kariery. Bo co będzie jeśli wybiorę źle? Ugrzęznę gdzieś w nędznej branży, będę niezadowolona, nie spodoba mi się. A przecież liczy się to, żeby robić to, co się kocha. Tak mówią. Stanęłam na rozstaju dróg przerażona, bo czas mi uciekał, a ja czułam, że nie posuwam się dalej, że grzęznę, tracę czas. Zbuntowałam się. Resztką sił zdołałam się zatrzymać.

Jakimś cudem wpojono nam, że sukces zawodowy trzeba osiągać szybko. Tylko ten odniesiony z prędkością światła liczy się najbardziej. Musi być tak spektakularny, by publika biła brawo. Wydaje nam się, że jeśli do trzydziestki go nie osiągniemy to nic nas już później nie czeka. Nikt nas nie doceni. Kończy się historia.

Myślisz więc sobie, że po studiach nie ma czasu na zastanawianie się, na poszukiwanie własnej ścieżki. Oczekujesz od siebie, że od razu będziesz wiedział co chcesz robić, co ci przynosi satysfakcję, w czym jesteś dobry. Boisz się przyznać, że nie wiesz, bo to oznaka słabości, a ty nie chcesz być słaby. Rozglądasz się nerwowo w którą stronę się ruszyć, bo przecież MUSISZ iść dalej, żeby nie zostać w tyle, nie być gorszym, nie zostać pariasem.

Jesteś jak koń wyścigowy. Bomba w górę i biegniesz. Tylko nie do końca wiesz, kto jest twoim dżokejem i gdzie jest linia mety. Czujesz tę presję i nie umiesz jej powstrzymać. Wierzysz wręcz, że trzeba się ścigać. Że bieganie dookoła toru do czegoś cię doprowadzi, że to jest spełnienie ambicji. Nie widzisz innej opcji. Chyba nawet nie wiesz, że ona istnieje.

A czasem po prostu wystarczy się wypisać z gonitwy.

I podarować sobie ten czas na odczytanie wszystkich zakodowanych w sobie stwierdzeń. Tych wszystkich należy lub powinno się. Z premedytacją wyrzucić siebie poza nawias schematycznego myślenia o swojej karierze. Być może zrobić nawet krok w tył. Zacząć coś od nowa.

W dalszym ciągu stoję na rozdrożu. Z tym, że jest to nowy rozstaj dróg, gdzieś daleko za tym pierwszym i jestem tu jakby bardziej świadomie. Nie boję się już, nie czuję przerażenia. Nie czuję presji, że muszę szybko, zaraz, teraz coś osiągnąć. Wypisuję się z tej gonitwy. Chcę się delektować drogą.

Wierzę w to, że znajdę swoje zawodowe miejsce. Coś, w co będę się angażować całą sobą. Mam dużo czasu na eksperymenty. Przede mną jest w końcu jeszcze około 40 lat aktywności zawodowej. Patrząc na nasz system emerytalny to może nawet więcej.

Nie odpuściłam sobie ani nie zostałam hipisem. Nadal chcę zaspokajać swoją ambicję i karmić duszę zadowoleniem z sukcesów. Nadal jestem zachłanna na karierę. Ale zupełnie inaczej pojmuję sukces.

Paradoksalnie, wypisanie się z gonitwy sprawiło, że mam ochotę biec jeszcze szybciej.

photo via unsplash.com

6 myśli na temat “Chcę się delektować drogą.

    1. Też tak uważam. Jedni zwalniają tempo, inni z czegoś rezygnują, jeszcze inni robią krok w tył. Liczy się szczerość względem siebie. Wewnętrzna spójność – to moje ulubione sformułowanie i niemal motto życiowe 🙂

      Polubienie

  1. Bardzo mądry tekst. Od dłuższego czasu mam podobne odczucia. Najchętniej zrezygnowałabym z pracy w biurze w korporacji na rzecz czegoś swojego. Chciałabym zwolnić, tj. przestać ścigać się z samą sobą. Wolę kreatywniejsze, może nawet mniej dochodowe zajęcie niż mechaniczne wklepywanie do komputera kolejnych danych. Życzę Ci, żeby spełniły się wszystkie Twoje marzenia.

    Pozdrawiam,
    Agnieszka

    Polubienie

    1. Dziękuję!
      Nieściganie się ze sobą jest jedną z lepszych rzeczy, którą człowiek może dla siebie zrobić 🙂 pozwala odzyskać balans. I to jest takie fajne uczucie, gdy wstajesz rano bez poczucia „o matko, znów trzeba do (tej cholernej) roboty”, tylko wstajesz i wiesz, że w pracy będzie dobrze. Bo zależy Ci, żeby było 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz